Dożywocie dla Grzegorza G., który zabił szwagierkę, bo była z nim w ciąży.

Grzegorz G. zabił swoją szwagierkę, 25-letnią Jole pochodzącą z Lubziny.

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie nie miał litości dla Grzegorza G. (35lat), który zabił siostrę swojej żony Jolantę Ś., bo była z nim w ciąży. 28 listopada 2019 r. sąd uznał go za winnego zbrodni i skazał go na dożywotnie więzienie. Wyrok jest prawomocny. Takiej kary oczekiwali rodzice ofiary. Rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami.  

Apelację wnosił pełnomocnik Grzegorza G., ale nic nie uzyskał. Wyrok jest taki sam jak podczas pierwszego procesu. Musi także zapłacić po 250 tys. zł zadośćuczynienia każdemu z rodziców ofiary, którzy podczas procesu byli oskarżycielami posiłkowymi. Skazany został także pozbawiony praw publicznych na 8 lat.

Do makabrycznej zbrodni doszło w maju 2016 roku, kiedy Jolanta nagle zniknęła. Była ona w 7 miesiącu ciąży, ojcem dziecka był szwagier Grzegorz G., potwierdziły to badania biologiczne.

Oprawca przez kilka tygodni wysyłał SMS-y do swoich teściów w imieniu zaginionej, z których wynikało, że jest ona za granicą. Mało tego – przy okazji zarabiał na śmierci kobiety! Sprzedał jej samochód, sprzęt elektroniczny, podbierał z jej konta pieniądze. Zaginięcie kobiety rodzina zgłosiła w sierpniu 2016r., gdyż upłynął termin porodu a kontakt z córką się urwał.

Ciało kobiety zakopał w lesie.

W trakcie śledztwa Grzegorz G. początkowo utrzymywał, że Jolanta Ś. poniosła śmierć spadając ze skarpy – na skutek nieszczęśliwego wypadku. Sekcja zwłok wykluczyła taką przyczynę śmierci i wtedy oprawca przyznał się do zabójstwa.

Jak ujawnili prokuratorzy, 25latka zginęła podczas wieczornego spotkania na skarpie obok zjazdu z autostrady A4, niedaleko miejscowości Borowa (woj. podkarpackie). Grzegorz G. zepchnął kobietę z około 15 metrowego nasypu, a po upadku zadał jej cegłą kilka uderzeń w głowę. Miała też ranę kłutą szyi. Następnie przeniósł zwłoki do bagażnika samochodu i wywiózł do lasu, gdzie zakopał ciało szwagierki.

Źródło: PAP, FAKT24, TVP INFO