Wypadek zmienił ich życie. Marta przeżyła, ale nadal potrzebuje pomocy
Kochani już wiele razy pokazaliście, że macie dobre serca. Dziś chcieliśmy Wam przedstawić historię pewnej młodej mamy, mieszkanki Gminy Ropczyce, która potrzebuje naszej pomocy.
Marta uległa wypadkowi i teraz potrzebuje środków na leczenie i rehabilitacje. Jak do tego doszło i jak wygląda ich życie najlepiej opisują słowa Marty zamieszczone poniżej. Jest ona bardzo skromną osobą, dlatego wcześniej nie potrafiła prosić o pomoc. Jej zbiórka dobiega już końca, ale nie ma nawet połowy zamierzonej kwoty. Jednak są wdzięczni za każdą złotówkę. Na FB jest także prowadzona grupa z licytacjami, do której każdy może dołączyć.
Mieliśmy spokojne, szczęśliwe życie, aż do momentu, kiedy nadszedł 5 sierpnia 2019 roku. W ciągu 1 sekundy zawalił się nam świat. Codziennie dochodzi do wypadków, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że nas też kiedyś to spotka. W wyniku zderzenia z innym samochodem cudem uszliśmy z życiem. W samochodzie były również nasze dzieci, Szymon i Maciej, którym na szczęście nic się nie stało. Mąż został zabrany karetką do szpitala jak również i dzieci. Ja w wyniku poważnych obrażeń zostałam zabrana śmigłowcem.
W tym momencie rzeczywistość się zamazuje. Człowiek bez całkowitej świadomości nie wie co się z nim dzieje, a tym bardziej nie wie czy mąż i dzieci żyją. Jedynie co się czuje w takiej chwili to ból i smak krwi w ustach. Po upływie kilku godzin całkowicie straciłam przytomność. Obudziłam się na Sali w szpitalu. Zostałam przykuta do łóżka. Nie zdawałam sobie sprawy w jakim jestem stanie a tym bardziej jak wyglądam… Mina rodziców na mój widok mówiła wszystko. Nikt nie powiedział prawdy na temat mojego zdrowia, żebym się nie załamała. Wiedziałam jedynie tyle, że dzieci i mąż żyją.
Wtedy dopiero poczułam jak rozłąka i tęsknota za rodziną boli. Doświadczając takiej sytuacji stajemy się silni, bo mamy dla kogo żyć. Są dzieci, które płaczą za mamą i nas potrzebują, jest mąż, który mnie kocha i liczy na mnie, że wrócimy jeszcze do normalnego życia. Pomoc rodziny i przyjaciół sprawiła, że człowiek pomału wraca do normalności. Do normalności „innej” bo już nie jesteśmy na tyle sprawni fizycznie, abyśmy mogli robić to co robiliśmy do tej pory. Mąż kochał swoją pracę jako stolarz. Teraz nie wiadomo czy kiedykolwiek wróci do swojego zawodu. Ja bardzo kocham swoje dzieci, ale czasami po prostu nie mam na tyle siły by się nimi zwyczajnie zająć. Mój niedowład ręki z trudem pozwala mi na wykonywanie prostych czynności.
Do dzisiaj dziękuję Bogu, że żyjemy, że dzieci nie odniosły żadnych obrażeń.
Wpłać chociaż niewielką kwotę, udostępnij i pomóż! Dobro wraca!
- LINK do ZBIÓRKI ➡️ zrzutka.pl/knhana
- Link do Grupy z Licytacjami ➡️ facebook.com/groups/1314342562287517
Kazdego w kazdej chwili moze coś podobnego spotkać od pewnego czasu staram się trochę pomagac innym i zachecam innych do pomocy – dobro wraca