Aeroklub Mielecki upamiętnia pilota z Łączek Kucharskich
Montując symboliczne śmigło na grobie swego kolegi Aeroklub Mielecki imienia Braci Działowskich przypomina historię pilota Bogusława Dziedzica z Łączek Kucharskich.
Szczypta historii
Porucznik Bogusław Dziedzic był pilotem zakładów WSK Mielec, który (po roku pracy w zakładach) w 1971 roku zginął w Egipcie, w katastrofie lotniczej, podczas lotów operacyjnych „agro” na oprysk bawełny. Miał wówczas 29 lat. Stare, drewniane śmigło od mieleckiego samolotu M2 (wycofanego wówczas z eksploatacji), zamontowane 50 lat temu na grobie Pana Bogusława, członkowie aeroklubu w hołdzie pilotowi wymienili na nową makietę śmigła samolotu DKD-3 (zaprojektowali go i zbudowali bracia Działowscy – przyp. red.).
Piękny grobowiec w Łączkach
Makieta stała się elementem grobowca zmarłego, znajdującego się w Łączkach Kucharskich. Nowe śmigło zostało wykonane przez członków Aeroklubu w nowoczesnej, dużo bardziej trwałej, technologii żywic laminatowych. Głównym pomysłodawcą i jednym z realizatorów jest Zbigniew Świerczyński. „Zrobiliśmy to społecznie, w ramach sekcji historycznej. Twórcami tego dzieła są także Jacek Stafiej, Marek Nykiel (Członkowie sekcji historycznej – przyp. red.) oraz Zbigniew Kopecki (były mechanik WSK Mielec – przyp. red.)” – mówi wiceprezes Aeroklubu i pilot, Pan Zbigniew Świerczyński.
Żywe wspomnienia
„Najpierw latał w wojsku na samolotach odrzutowych (głównie MiG-21 – przyp. red.). Później był pilotem transportowym WSK Mielec, natomiast też członkiem Aeroklubu Mieleckiego. Choć okres znajomości nie był długi, to dobrze pamiętam go z czasów, gdy pracowałem tu jako młody, 16-letni chłopak. Przyszedł się pożegnać przed misją w Egipcie. Był mocno z nami związany.” – wspomina Bogusława Dziedzica Pan Zbigniew. Brat pilota, Bolesław Dziedzic, nie kryje wdzięczności. „To znakomite dzieło WSK (obecnie PZL) i Aeroklubu.” – zaznacza brat zmarłego. „Ogólnie był wesoły, nie można się było martwić” – tak zapamiętał swojego brata Pan Bolesław Dziedzic.
Piękna misja Aeroklubu
Działacze Aeroklubu podejmują wiele starań o zachowanie pamięci o zmarłych pilotach, mechanikach i członkach Aeroklubu, lecz także inne ważne zadania, popularyzujące historię. „Wykopaliśmy głowicę rakiety V2, która znajduje się w Bliźnie (…) i Messerschmitta ME-109 w Radomyślu a także fortecę, czterosilnikowy samolot zestrzelony nad Trzebinią, który rozbił się w okolicach Mielca w 1944 roku. Dbamy o to, żeby pamiętać. Stawiamy znicze na uroczystość Wszystkich Świętych, chcemy podtrzymywać pamięć.” – podkreśla wiceprezes mieleckiego Aeroklubu, Pan Zbigniew Świerczyński.
Fragment z książki “Pilot doświadczalny” autorstwa Henryka Bronowickiego:
“Pilot Bogdan Dziedzic po roku pracy w przedsiębiorstwie poleciał na kontrakt do Egiptu. Zginął na samolocie An-2 podczas lotu operacyjnego na oprysk bawełny. Lecący w załodze mechanik pokładowy z Krosna przeżył wypadek i wrócił do latania. Bogdan przybył do Mielca z wojska, gdzie latał na samolotach MiG-21. Ponieważ latał na „najnowszej technice”, jak wtedy mówiono w wojsku, trzy jego raporty z prośbą o zwolnienie z wojska z przyczyn osobistych i przejście do cywila zostały odrzucone. Latał i mieszkał w tak zwanym „zielonym garnizonie”, trzy kilometry od garnizonu była mała wioska z kościołem, w którym co niedzielę ksiądz odprawiał mszę. Opowiadał mi: „W niedzielę ubierałem się w wyjściowy mundur pilota porucznika i maszerowałem na piechotę do kościoła, żeby aktywnie uczestniczyć we mszy świętej, to znaczy chodziłem do spowiedzi i przystępowałem do komunii. Na początku w kościele wzbudzałem sensację swoim mundurem i postawą. Oficerów politycznych w jednostce wojskowej moja postawa szokowała, ale nie mogli mi nic zrobić, ponieważ byłem bezpartyjny. Po jakimś czasie napisałem kolejny raport o zwolnienie i natychmiast wyrażono zgodę na moje przejście do cywila”. Był kolegą o sympatycznym sposobie bycia, z ułańską fantazją…”
fot. fb Aeroklub Mielecki, źródło: mat. TV Sędziszów Młp.